Za każdym razem, gdy planujemy kolejny ciekawy wyjazd pojawia się problem, co zrobić, żeby w możliwie jak najkrótszym czasie zobaczyć jak najwięcej. Są takie miejsca, w których jest wręcz nadmiar pięknych krajobrazów, malowniczych jezior i zabytkowych budowli. Czasem nie sposób zobaczyć wszystkiego w jeden weekend i żal wracać do domu, kiedy ominęło się w okolicy coś wartego zobaczenia. Czy można wrócić tam jeszcze raz? Pewnie, ale zawsze pojawia się dylemat, że może lepiej jechać w inne miejsce, dalej, wyżej, głębiej, w nieznane… czy jednak, w te nie do końca odkryte, jednak już trochę znajome, wróci się kiedyś, w przyszłości.
Można też skumulować kilka środków transportu w słusznej sprawie, zaliczyć przy okazji wycieczkę rowerową, spacer, romantyczną przeprawę przez rzekę i zobaczyć więcej niż jadąc tylko samochodem. Czy tak jest łatwiej? Pewnie nie, bo trzeba spakować rowery, dodatkowe ubrania (stylówa rowerowa też jest ważna), obmyślić logistycznie trasę… za to satysfakcja gwarantowana i przy okazji wiele spalonych kalorii. Także na rower i w drogę!
Celem naszego wyjazdu było Drezno oraz Szwajcaria Saksońska, ale jak będąc tak blisko Łęknicy w województwie lubuskim nie zajechać do Parku Mużakowskiego oraz Geoparku „Łuk Mużakowa”? W 5 minut wyciągnęliśmy rowery z auta, ubraliśmy stroje rowerowe i ruszyliśmy przez wspaniałe polsko – niemieckie ogrody.
Park Mużakowski jest przykładem granicznej współpracy dwóch państw w słusznej sprawie – dbania o przyrodę i tworzenia atrakcji turystycznej. Wszystkie przewodniki dzielą go na dwie części, nie trudno się domyślić, że pierwszą nazywa się polską, a drugą niemiecką. Zdaje się, że niemiecka jest ciekawsza – bo z zamkiem księcia Pucknera i centralną częścią parku. W niemieckim Bad Muskau są ścieżki rowerowe, a w Polskiej Łęknicy niestety nie (nie licząc ścieżek w parku oraz krótkiego odcinka z kopalni do Łęknicy).
Sam Park jest jednym z piękniejszych dzieł sztuki ogrodowej XIX wieku w Europie, obejmuje obszar 522 hektarów, na który składają się Park na Tarasach, Pola Bronowieckie oraz arboretum. W 2004 roku rezerwat wpisano na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Urokliwe alejki pozwoliły nam zwiedzić zamkowe ogrody, przejechać pod starym Mostem Arkadowym i udać się do Geoparku, czyli dawnej kopalni Babina.
Ot pomysł niby prosty, bo to tylko około 2 km od Parku Mużakowskiego. Dojazd natomiast okazał się znacznie trudniejszy (brak ścieżki rowerowej). Gdy już jednak odnaleźliśmy drogę rowerową naszym oczom ukazały się malownicze, turkusowe jeziorka zatopione w obszarze dawnej eksploatacji węgli brunatnych.
To dość rzadki w Polsce krajobraz pokopalniany, powstały w efekcie wieloetapowych przemian. Warto się tam wybrać, wspiąć na wieżę widokową i zobaczyć zbiorniki kwaśnych wód, które z tej perspektywy wyglądały bajkowo.
Choć zarówno Park Mużakowski jak i Ścieżka Geoturystyczna są warte odwiedzenia, to lekko rozczarowała nas sama miejscowość Łęknica. Mając takie atrakcje w okolicy powinni bardziej zadbać o turystów. Nie mieliśmy gdzie napić się kawy z ciekawym widokiem, a obiad musiał ograniczyć się do pizzy i piwa (swoją drogą lokalne ciemne piwo Mużakowskie było bardzo dobre).
Podsumowując – pierwszego dnia przejechaliśmy lekko ponad 30km na rowerze, zobaczyliśmy dwa ciekawe parki i czując lekki kulinarny niedosyt wpakowaliśmy rowery do samochodów i ruszyliśmy dalej… jak się później okazało w jeszcze bardziej niesamowite miejsca.
Autor tekstu: Ewelina Wójcik